SŁUP ZANĘTOWY

Kiedy jest potrzebne szybkie rozbicie kul zanętowych, nęcenie w rzece ryb z dużej odległości, a są one w różnych warstwach wody, lub kiedy ryby trzeba utrzymać w toni, robi się zanęty tak zwane pracujące. Do spożywczych składników i gliny dodaje się mielone z łupinami orzeszki ziemne, pestki dyni lub słonecznika.

Najczęściej zanęt pracujących używa się w jeziorach, bo można ich pracę poddać kontroli. W rzece też, ale w swobodnym wędkowaniu. Na zawodach stosowanie takiej zanęty związane jest z ryzykiem wyprowadzenia ryb ze swojego łowiska i zrobienia, przy okazji, „kuku” sąsiadowi, bo drobiny naszej zanęty unoszone prądem wody mogą i z sąsiedniego łowiska zabrać ryby.
W skład zanęty, żeby nazwać ją pracującą, muszą wchodzić składniki, które się po dnie nie snują, a wyrywają ku powierzchni. Takimi składnikami są wszystkie nasiona, które mają dużą zawartość tłuszczu. Do nich należą pestki dyni, słonecznika, także orzeszki ziemne. Dla zwiększenia efektu mieli się je w skorupkach. Skorupki są lekkie i pracują jak korek. Innym składnikiem bardzo dobrze spełniającym tę rolę są wiórki kokosowe.  Z tymi dodatkami przesadzić jednak nie można. Dlatego na całą ilość dodawanych ziaren lub orzeszków  tylko czwartą część mieli się w skorupkach.
Zanęty pracujące oddają wędkarzowi największe usługi przy płociach, krasnopiórach, uklejach, rybach żyjących i żerujących w plosie lub przy powierzchni. Zanęty pracujące są również w każdym miejscu, w którym dno zarasta gęsta roślinność. Stosowanie w tych warunkach zanęty, która tylko będzie leżała na dnie, jest bezcelowe, a tak jest w jeziorach. Najczęściej na łowiskach występuje muł lub roślinność. Utrudnia to również prawidłowe podanie przynęty nawet wtedy, kiedy do zanęty przypłyną ryby. Przynęta bowiem może leżeć w mule.

To jeden problem. Drugi to taki, że na ogół zanęta grzęźnie w mule i przez to wabienie ryb trwa bardzo długo. Na dodatek mogą w to miejsce przypłynąć wyłącznie krąpie lub leszcze, którym pobieranie pokarmu z głębokiego mułu nie przysparza problemów, a my przecież chcemy łowić płocie. Dlatego dobra zanęta na wodę stojącą, oprócz podstawowych składników, musi zawierać też takie, które będą ją rozrywały i unosiły.

W takich zanętach znajdować się muszą składniki spożywcze, kupna zanęta bazowa, glinka rozpraszająca i składniki rozrywające kule oraz wynoszące spożywkę ku powierzchni. Z takiej zanęty po chwili, kiedy trochę namoknie, zaczynają się odrywać tłuste lub inne lżejsze od wody cząstki i płyną ku powierzchni tworząc tak zwany słup zanętowy. Zależnie od tego, ile i jakich rozrywających składników użyjemy, słup zanętowy może mieć nawet kilka metrów wysokości.
Na ogół jesteśmy powtarzalni w zanętach, które sami robimy. Skoro stosujemy stałe ilości spożywki, glinki, ziemi z kretowiska, eksperymentalnie musimy dobierać także ilości składników rozrywających. A na sprawdzenie, jak będzie pracowała zanęta przez nas sporządzona, jest jeden sposób. Zrobić należy kilka kul zanętowych, w których będą różne ilości składników rozrywających, wynoszących drobiny spożywcze ku powierzchni. Kule kładziemy w płytkiej wodzie i obserwujemy, w jakim czasie się rozpuszczają i jak intensywnie wyzwalają tłuszcz oraz drobiny ze skorupek, które idą do powierzchni.
Później, żeby sporządzać zanętę według takich samych proporcji, dawkujmy do niej składniki rozrywające w ilościach: pięć, dziesięć, piętnaście procent ogólnej zawartości innych składników.


Zanęta leży w mule. Dzięki składnikom o właściwościach pływalnych, takich jak tłuszcz z ziaren, który nasączył glinę i pylistą spożywkę oraz dzięki zmielonym łupinom, do których przyklejają się inne drobiny pokarmu, zanęta jest wyciągana do powierzchni. Po drodze w górę spożywka wypłukuje się z tłuszczu, odkleja od łupin orzeszków, dyni i słonecznika. Część drobin spożywczych zjedzą ryby, inne opadną na dno układając się w cienką warstwę na powierzchni mułu.

Taki sposób nęcenia stosujemy w łowisku mulistym, pozbawionym roślinności. Część rzuconej w to miejsce zanęty powinna być  taka, żeby grzebały za nią takie ryby, jak leszcze, krąpie lub karpie. Niewielka ilość zanęty pracującej służy jedynie do zwabienia ryb. Później, kiedy ryby łowisko poznają, można sobie dać spokój z zanętą pracującą, chyba że jesteśmy nastawieni wyłącznie na płocie. Wtedy zanętę, która ma zalegać w mule, robimy lekką. Może być z pęczaku i tartej bułki, składników lekko z sobą zlepionych. Takiej zanęty podajemy w łowisko trzecią część, a dwie pozostałe powinny być ze składnikami, które stworzą słup zanętowy.   
Z podwodnych traw i innych wodorostów najłatwiej wyciągnąć ryby zanętą pracującą. W związku z tym, że nie zależy nam, żeby drobiny opadły ponownie w wodorosty, do zanęty trzeba dodać więcej zmielonych, tłustych ziaren i zwiększyć ilość zmielonych skorupek. Przesadzać jednak nie można, bowiem  w jeziorze również woda płynie i odciągnie ryby z łowiska, które pójdą za przemieszczającym się słupem zanętowym.

Sporządzanie zanęty z, między innymi, pestek dyni i słonecznika nie jest niczym nowym. Ziarna słonecznika, pestki z dyni, orzeszki arachidowe (niekiedy można dodać samych zmielonych skorupek), wiórki kokosowe i suche otręby pszenne zawsze powinniśmy mieć na podorędziu, bo żadnego z tych składników, poza otrębami, nie znajdziemy w kupowanych tańszych zanętach.


Sprawdzony przepis na zanętę dla płoci na łowiskach jeziorowych: 

 

Do kilograma tartej białej bułki dosypujemy pół kilograma drobno zmielonego słodkiego biszkoptu i pół łyżeczki soli. Dokładnie mieszamy i dopiero wtedy dodajemy wody, ciągle mieszając. Składniki wypiją dużo wody, ale nie należy z jej ilością przesadzać. Musi być jej tyle, żeby zlepiona kula była dosyć twarda, ale pod naciskiem palca się rozsypywała. Jeżeli wysondowaliśmy wcześniej dno i stwierdziliśmy, jak gruba jest warstwa mułu lub jak wysoko nad dno sięgają łodygi podwodnych roślin, możemy do zanęty dodawać składniki, które będą ją wynosiły do powierzchni. Orzeszków arachidowych ze skorupkami, pestek dyni lub słonecznika powinno być około jednej piątej całego składu zanęty, natomiast otrąb pszennych lub wiórków kokosowych tylko dziesiąta część. Wszystkie ziarna są tłuste i to one wykonają dużą część pracy. Będą rozrywać zanętę i wabić ryby swoim zapachem i smakiem. Jednak najważniejszą rolę odgrywają zmielone skorupki. Dlatego, żeby za bardzo nie namokły, trzeba je dodawać w ostatniej chwili. Próbę można zrobić w domu. Kula rzucona do wiadra z wodą pokaże, jak długo się rozpada i jak szybko wynosi składniki do powierzchni. Na łowisku się przekonamy, jak wysoki daje słup. Zachowanie zanęty regulujemy ilością ziaren zmielonych ze skorupkami.
Dobrze pracującym dodatkiem są wiórki kokosowe. W przeciwieństwie do ziaren, których skorupki płyną do samej powierzchni, wiórki dopływają do pewnej wysokości, po czym opadają i ponownie się podnoszą, tworząc długo pracujący słup. Niestety nie można dawać ich zbyt dużo, bo intensywny smak i zapach szybko przesyci ryby.

 

PRZYGOTOWANIE PRACUJĄCYCH SKŁADNIKÓW ZANĘT

DYNIA 
Pestki z dyni mielimy w całości, następnie przesiewamy i pozostałe na sicie, najgrubsze cząstki, ponownie mielimy. Zmielone pestki dyni dodaje się wcześniej do zanęty suchej bądź tuż przed łowieniem do już nawilżonej. 
SŁONECZNIK 
Przed zmieleniem dobrze jest go wyprażyć. W tym celu na dużą patelnię wlewa się 2 do 4 łyżek oleju słonecznikowego, mocno podgrzewa i wsypuje ziarna ze skorupkami. Praży się je na wolnym ogniu od 10 do 12 minut, ciągle mieszając. Po ostudzeniu ziarna wysypujemy na rozłożoną gazetę, która wchłania nadmiar oleju. Następnie ziarna się mieli, najlepiej z bułką tartą lub innym suchym składnikiem, bo to znacznie ułatwia mielenie. Bułkę wsypuje się do młynka w proporcji 1:1 z ziarnami. 
OTRĘBY PSZENNE 
Są mało popularne, bo producenci zanęt używają ich jako taniego wypełniacza. Są one jednak dobrym składnikiem zanęty pracującej, ale trzeba je dodawać do nawilżonej już mieszanki tuż przed lepieniem kul. Dzięki temu nie zdążą całkiem nasiąknąć i są w wodzie powoli wybijane do góry. Można je także prażyć.
Otręby przed dodaniem do zanęty należy przesiać i pozbyć się  mącznego pyłu, gdyż ten stanowić będzie klej, a na tym nam w ogóle nie zależy.